Mówić można wiele
Pisowska pani Premier opowiada wszem i wobec, że chce rozmawiać z Polakami, że wychodzi do Polaków i chce z nimi być, że ich słucha.
Zastanawia mnie, jak to jest możliwe, gdy wiele ustaw i dyskusji wokół projektów zmian nowej władzy odbywa sie nocami, a podsumowanie 100 dni pracy rządu następuję (bez zapowiedzi?) bladym świtem, o godzinie 5.30, gdy wyżej wspomniani Polacy albo śpią, albo są w pracy.
Czy rządowi z panią Premier na czele wydaje się, że Polacy to głupi i ograniczony naród? Że nie rozumie słów, jakie do niego są kierowane? Powyższe traktowanie Polaków, to wykluczanie ich z obserwacji pracy rządu.
Za dużo nam obiecano. Nie od dziś i nie tylko przez ten rząd. Za często. I mamy już tego, najzwyczajniej na świecie, dość.
Najgorsze jednak jest to, że, jak powiadają eksperci, budżet państwa nie udźwignie zaplanowanych wydatków ekipy rządzącej, choć sam prezes będzie Premiera rządu przyzywał do siebie, z kwaśną miną, po imieniu, w Parlamencie na oczach posłów i w świetle kamer, a też obserwatorów zewnętrznych.
Rząd obecny ogłasza, co chce, ustala, co woli, nie liczy się ze zdaniem i uwagami opozycji, choć merytoryczne i na temat. Po co więc w obecnej dobie politycznej Sejm i Senat, jeśli wielogodzinne, często nocne, dysputy niczego nie zmieniają.
Niestety, wbrew zapewnieniom pani Premier, ja osobiście nie widzę, że Polacy są słuchani, ważni, a ich rodziny najważniejsze. Czuje się powyższymi działaniami lekceważona i omijana.
P.S. Pani Premier nie może bez przerwy wygłaszać na wszelkich spotkaniach, że naród wybrał obecną ekipę, że Polacy wybrali PIS do rządzenia. Owszem, PIS wygrał, ale głosami pisowców i ich zwolenników, a nie głosem całego polskiego narodu.