Zawsze lubiłam książki. Kiedy moje koleżanki w podstawówce zbierały znaczki, szyły ubranka dla lalek, ja chodziłam do jedynej w Tucholi biblioteki, gdzie cudowna, niziutka pani Chylewska wpuszczała mnie pomiędzy wielkie regały, gdzie mogłam sobie wybierać, przebierać i podziwiać zbiory książek. Nie było wtedy tzw. wolnego dostepu do półek (Kochana Mama załatwiła, "po znajomości", zresztą tak samo, jak w jedynej wówczas w Tucholi dużej ksiegarni). Ani regały, ani książki zwłaszcza w bibliotece (poowijane w szary, brzydki papier) nie robiły od razu wrażenia, ale kiedy wzięło sie tom do ręki, czuło się coś niezwykłego. Ja czułam.
Wypożyczałam i czytałam. Bardzo dużo czytałam. Zdarzało się, że wybierałam ciekawy tytuł,a w domu nic nie rozumiałam z treści książki i musiałam ją oddać nieprzeczytaną. Denerwowałam się, tłumaczyłam się w bibliotece, ale pani Chylewska (nie pamiętam imienia), mówiła tylko, że to ona powinna mi powiedzieć, iż do niektórych książek jestem po prostu "za mała".
Potem był okres nudnych lektur w liceum i zdecydowanie za wielu w semestrze na studiach polonistycznych, za to zdecydowanie lepsze listy na podyplomówkach.
Później, w czasie pracy zawodowej, możliwość wyboru li tylko ulubionych, choć jeszcze nie tylu, ile by się chciało (za mało czasu).
Teraz i to co chcę, i ile chcę! Luksus po prostu :)
Uwielbiam czytać wybrane książki. Od wielu lat mam tak, że dobre książki sa dla mnie niezwykle intelektualną odżywką. Ja nie tylko je czytam, ale ja się nimi delektuję, sączę narrację, smakuję wiersz...
Rozkoszuję się nimi na maxa, jak mawia młodzież. Często celowo rozciągam proces czytania, gdyż boję się, że za chwilę książka pokaże mi ostatnią stronę. Nieraz jest to wręcz takie psychiczne katowanie, by jeszcze pobyć z mądra książką, by... "się nie skończyła" za szybko. Bo mi żal się z nią rozstawać...
Rozkoszuję się nimi na maxa, jak mawia młodzież. Często celowo rozciągam proces czytania, gdyż boję się, że za chwilę książka pokaże mi ostatnią stronę. Nieraz jest to wręcz takie psychiczne katowanie, by jeszcze pobyć z mądra książką, by... "się nie skończyła" za szybko. Bo mi żal się z nią rozstawać...
No, tak mam i całkiem mi z tym dobrze.



