Opona i hejty
Jestem oburzona, że w limuzynie Prezydenta RP, w trakcie jazdy, pękła opona, że mogło to doprowadzić do wielkiej tragedii. Od razu też pomyślałam, jak to się mogło stać. Ponieważ jestem kompletnym laikiem w sprawach motoryzacji od wewnątrz, posłuchałam różnych wypowiedzi na ten temat. Chyba po raz pierwszy wszyscy, bo i ekipa rządząca i opozycja mówili jednym głosem, że taki wypadek nie miał prawa się wydarzyć, że opony w specjalnych samochodach rządowych nie powinny pękać, że trzeba to sprawdzić i z całą surowością ukarać winnych. Zgadzam się całkowicie i podoba mi się ten jednaki głos w tym temacie. W ogóle to nie wyobrażam sobie, aby Prezydent jakiegokolwiek państwa nie miał zapewnionej ochrony na najwyższym poziomie.
Kiedy tak rozmyślałam, zadzwoniła do mnie koleżanka i spytała, czy czytałam w necie te wszystkie obrzydliwe hejty (przytaczała niektóre) po wypadku Prezydenta i że ja, jako człowiek pióra, powinnam tym wszystkim hejterom odpalić, czyli dosadnie odpisać. Kiedy jej odpowiedziałam, że od dawna nie wchodzę na żadne fora, gdzie królują hejterzy, a tym bardziej nic tam nie piszę, bo z takimi typami nie ma żadnej dyskusji, a zwłaszcza merytorycznej wymiany zdań, była bardzo zawiedziona i dopytywała mnie, kto zatem winien tych hejterów poskromić, czy nawet usadzić. Ze spokojem (bo w takich razach emocje nic nie wnoszą, moim zdaniem) odpowiedziałam jej, by też nie wchodziła na takie strony i nie będzie się musiała denerwować, bo na takich to naprawdę szkoda zdrowia i czasu (zwłaszcza). Wyczułam, że nie była zadowolona z mojej reakcji, bo aż się gotowała do zaatakowania hejterskich wpisów podłych anonimów. Jednak sama jakoś nic napisać nie chciała. No cóż, czasem łatwiej kimś się posłużyć, wchodząc mu na ambicję, że to on umie pisać i zrobi to najlepiej.
P.S.
A wszystkim hejterom polecam myśl:
I zanim coś (gdziekolwiek) napiszesz, też się upewnij.