
Trybunał i... partie
Nie wiem, jak inni, ale ja już mam zupełnie dość tych przepychanek, dyskusji, arogancji i buty w sprawie Trybunału.
Jedna Polska, jedna Ojczyzna, jeden Naród, jedna Konstytucja, a porozumienia za grosz.
Żadna partia nie chce ustąpić, nie ma grama kompromisu, a o konsensusie można sobie pomarzyć.
I, jak zawsze w takich razach, się zastanawiam, mówiąc kolokwialnie, o co tu komu chodzi, o co idzie, o co szło???
Już nie mogę tego słuchać i jak wielu Rodaków, jestem tym tematem zmęczona. Ja, jestem szeregowym obywatelem i nic nie mogę w tej sprawie poza nerwami, oburzeniem, czy zniesmaczeniem. I trudno. Gorzej jednak, że w tym problemie nie liczą się wypowiedzi żadnych autorytetów i ważnych instytucji państwowych. Nic a nic.
I znów pojawia się pytanie: czy rację mają ci, którzy mówią głośniej (więcej, odważniej etc), czy ci, którzy mówią mądrzej. Ci, co przy korycie, czy Ci co w oddaleniu? Ale kto mówi mądrzej? Do kogo? Już nic nie wiem.
Tylko, jako Polkę, boli mnie to, że NIKOMU tak naprawdę nie zależy na rozwiązaniu tej patowej sytuacji w moim kraju, że nie o Ojczyźnie się myśli, a o obronie własnych racji, choćby racjami nie były. I takie to błędne koło.
To co dalej?
Przyjdzie walec i wyrówna???