14 czerwca 2015
Ładna pogoda. Nareszcie czuć nadchodzące lato. I człowiek chętnie by ucieszył się tymże,
na lwy by, na grzyby by, na trawkę by. Do pobliskiego choć Myślęcinka, albo chociaż na Wyspę Młyńską w miłym towarzystwie wszędzie, ma się rozumieć ale cóż...
Mowy nie ma!
Ja muszę, no po prostu muszę dwa razy w roku (najczęściej w piękną pogodę) zachorować na zapalenie gardła.
I nie pomoże nic. Bo u mnie z gardłem, jak u większości z katarem: leczone, nieleczone, na jedno wychodzi. Tyle, że w pierwszym przypadku ponad stówę zostawiam w aptece.
Okropność. Leżysz i nic, ni dobrze, ni źle. Chcesz poczytać. Niemożliwe, bo zupełnie się nie skupiasz. Wstajesz i łazisz (dosłownie) po chacie i też nic, a w najlepszym przypadku zalewa cię zimny (na szczęście bezwonny) pot. Prysznic? I owszem. Z tym, że po niecałej godzinie zimny pot wraca bezlitośnie.
P.S. Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu, jak mniemam co najwyżej średni. O wiele większe emocje wzbudził we mnie Festiwal Piosenki Zaczarowanej,organizowany przez niezastąpioną Annę Dymną, o cudownej duszy, dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej.
Zdolne dzieciaki, profesjonalne jury i wybitni piosenkarze. Było czego posłuchać, bez zbędnej GADANINY, co dało się zauważyć w Opolu. Tak trzymać Pani Anno!!!
A tak w ogóle, to... nie ma jak jazz !!!!!!!!!!!!!!!!!!!




