KSIĄŻKI SPÓŹNIONE (1)
Mój Syn bardzo często, przy różnych okazjach, obdarowuje mnie dobrymi książkami. Orientuje się doskonale, co lubię i co może sprawić mi radość.
Na ostatnie święta Bożego Narodzenia dostałam od niego m.in. książkę Agnieszki Osieckiej pt. "Na wolności". Dziennik dla Adama" (Michnika - mój dopisek). Książka wydana w 2008 roku (z braku czasu dopiero przeze mnie przeczytana) jest stale aktualna i tak naprawdę mogłaby w podtytule być skierowana prawie do każdego intelektualisty, jak mniemam.
To CAŁA OSIECKA: prawdziwa, mądra, zabawna, przewrotna, ironiczna, twórcza, myśląca... Styl dziennika, zapisków nieposkromionych, urwanych zdań i szczerości do bólu przy piwie lub winie, choć niekoniecznie.
Bardzo ujmują mnie jej opisy znanych ludzi ze świata kultury i polityki, pozbawione nadęcia czy olśniewającej psychologii: ani one na pokaz, ani na skazanie. Najczęściej osobnicze i trafne.
Dużo tu informacji, z czego część, później wyśpiewana przez znakomitych odtwórców jej tekstów. Czasem przytacza też zdania innych. Tu wspomina lubianego przeze mnie malarza związanego z Bydgoszczą. Bardzo ujęło mnie zdanie wygłoszone przez ks. Jankowskiego w czasie mszy za Michnika w kościele ś. Brygidy (4 VIII 1985): Ks. Jankowski zachwala malarstwo magistra Puciaty. Wszechobecna litera "V", czerń i sznur, zlewająca wszystko czerwień i zwycieski biały krzyż - oto malarstwo magistra Puciaty.
Jerzy Puciata ur. w Wilnie
Zdzisław Pietrasik
Dziennik prowadzony przez Agnieszkę Osiecką między czerwcem a listopadem 1985 r. dedykowany jest Adamowi Michnikowi, skazanemu wówczas na trzy lata więzienia i odbywającemu karę. Osiecka nie kryje podziwu dla Michnika. „Ty posiadasz jasność etyczną. To znaczy, że posiadasz jasność do etycznego wymiaru każdej sprawy. Ja czegoś takiego nie mam” – wyznaje już na pierwszej stronie swych zapisków. Ale „Na wolności” nie jest książką o dzisiejszym naczelnym „Gazety Wyborczej”. To przede wszystkim zapis nastrojów inteligencji polskiej połowy lat 80. ubiegłego wieku. Wprawdzie w więzieniach pozostali jeszcze najbardziej niepokorni działacze Solidarności, ale po drugiej stronie, „na wolności”, życie toczy się prawie normalnie. I Osiecka uczestniczy w nim czynnie i zachłannie. Cały czas pozostaje jednak czujną obserwatorką. Mogłaby powiedzieć za Wyspiańskim: „Ja to czuję, ja to słyszę, kiedyś wszystko to opiszę”. Opisywała na gorąco, niemal dzień po dniu.
Autorka, która najprawdopodobniej nie mogła przewidzieć, że jej zapiski kiedykolwiek ukażą się drukiem, jest w swych ocenach niezwykle szczera, zawsze dowcipna, czasem bardzo złośliwa. (O zaprzyjaźnionej malarce napisze – „od lat uprawia styl inteligentnej kurwy”). Pojawiają się w dzienniku liczne wzmianki o przeczytanych książkach (pierwszego i drugiego obiegu), o wizytach w teatrach i kinie. Niektóre oceny Osieckiej mogą dzisiaj zaskakiwać. Na przykład niszczy równo film Krzysztofa Kieślowskiego „Bez końca”, zarzucając reżyserowi, że nie mówi wprost, co myśli o stanie wojennym! Jednocześnie trwa codzienna krzątanina, a życie towarzyskie i uczuciowe kwitnie, ponieważ artyści mają mnóstwo wolnego czasu. Kiedy w przyszłości ktoś będzie ciekawy, jak w tamtych dziwnych latach bawiono się, co (i ile) pito, o czym rozmawiano i jak wyobrażano sobie przyszłość Polski, to w „Dzienniku dla Adama” znajdzie mnóstwo informacji, których próżno szukać w powstających wówczas powieściach czy filmach.
Fundacja Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej, która przyczyniła się do powstania tej książki, opiekuje się archiwum poetki, gdzie znajdują się jej dzienniki pisane prawie przez całe życie. Można zatem spodziewać się kolejnych tomów.
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/kultura/ksiazki/257338,1,recenzja-ksiazki-agnieszka-osiecka-na-wolnosci-dziennik-dla-adama.read#ixzz2iv8X3hFw