Prawda, prawda. Macie rację...
Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa...
Przepraszam wszystkich, którzy oczekiwali moich wpisów.
13 września 2017



Nie było mnie tu, jak dopiero widzę, cztery miesiące. Przypominacie, wołacie i pytacie, czmu tak zamilkłam, nie wierząc (i słusznie!), że nic ciekawego u mnie się nie dzieje.



Dzieje się. Dzieje. Bardzo dużo się dzieje. I w zasadzie dzieje się pięknie, artystycznie, twórczo, że czasu brak na przyziemne sprawy.



Prawie cały maj byłam poza Bydgoszczą i cieszę się, że wyjechałam, bo miałam piekne słoneczko, dobrych i ciekawych ludzi wokół i wróciłam pięknie opalona. Odpoczęłam wspaniale i zdjęć mam wiele, ale raczej nie będę ich tu pokazywać. Wtajemniczeni wiedzą, widzieli i cieszą się ze mną z tak udanego urlopu od Bydgoszczy, którą lubię i coraz bardziej, jako miasto, podziwiam.



Po powrocie, zaraz przy pierwszym wyjściu z domu, na które przywołano mnie listem poleconym, przed samą Komendą Policji na  ul. Toruńskiej , ale poza jej terenem, na chodniku z ruchomymi płytkami i wgłębieniem pod nimi, przewróciłam się i jak się szybko okazało na urazówce, złamałam nogę. Nie stałoby się to przenigdy, gdyż nigdy tam nie chodzę, zupełnie nie moje rewiry, ale jakiś ktoś postarał się o to, bym się tam znalazła.



Dwa miesiące unieruchomiona w domu, jak w areszcie domowym. Najpierw gips, kule, potem wyproszona u ortopedy orteza, później z wolna bez pomocników tylko po domu. Tak, że 3 bite miesiące byłam wyłączona z wszelkich wyjść, imprez, spotkań, wyjazdów, ku niewątpliwej uciesze kogoś, kto mi ten wypadek pośrednio, ale jednak załatwił.

Nie było łatwo, zwłaszcza w gipsie, ale nie poddałam się, choć może ktoś na to liczył, że się rozłożę, będę lamentować i wołać o pomstę do nieba. A ja pisałam, czytałam, przyjmowałam kochanych ludzi, dyskutowałam i z wszystkim byłam na bieżąco.


Ostatnio nauczyłam się wybaczać moim wrogom i nieżyczliwym, tudzież zazdrosnym, osobnikom w myśl ewangielicznej maksymy: "Wybaczcie im, bo nie wiedzą, co czynią".

Nie było to proste, ale stało się możliwe, gdy doszłam do absolutnego przekonania (trwało to jednak trochę), że szkoda czasu na byle co, na byle kogo, na byle jak, byle z kim, byle gdzie, byle czym...
Jednak stało się możliwe, dzięki czemu uwolniłam się (nawet w myślach) od ludzi, których nie chcę w swoim życiu.


Noga jeszcze boli. Rehabilitacja za rehabilitacją, ale nie dam się. Nie ja! To nie dla mnie!!!

Cieszę się, że mam wiernych, oddanych i wspaniałych ludzi wokół i z nimi chcę kochać świat.



Wiele słoneczka i radości dla Moich Ukochanych :) :)






Oprac. Marta Gracz

Noc rudych traw, dwa wydania tomu krakowskiego

Noc rudych traw, dwa wydania tomu krakowskiego
Wydawnictwo "Miniatura", wydanie pierwsze 2008 (miękka okładka), wydanie drugie 2012 (twarda okładka)

"DOTYK", recenzja

Dotyk” to kolejny tomik poetycki Wiesławy Barbary Jendrzejewskiej. Zawiera on 67 odważnych liryków przesiąkniętych prawdziwymi uczuciami, podszytymi subtelnym erotyzmem. W symbiozie z naturą ( jest w zbiorku kilka fotografii autorki ), przenikają się wzajem odwieczne, nieustające tęsknoty, pragnienia, oczekiwania i...pożądanie ( bo nie jest ono – jak zwykło się uważać - zarezerwowane li tylko dla mężczyzn ).
Wyrażają one wprost lub za pomocą pięknych metafor, czy misternie dobranych słów, to wszystko, czego nie obawia się wypowiedzieć prawdziwa, dojrzała kobieta, dla której sztuka oraz miłość nie posiadają wieku, czasu, ani miejsca. To wiersze dla kobiet dojrzałych emocjonalnie, które nie zawsze wiedzą, jak wyrazić ten od lat pielęgnowany w sercu, duszy i umyśle - żar, ogień i skrzętnie skrywany akt oddania. To wiersze dla mężczyzn, dla tych mężczyzn, którzy nieustająco kroczą po omacku, często na paluszkach, bezszelestnie, to znów zdecydowanie i pewnie, a wciąż nie wiedzą, który sposób obrać, by zgłębić kobiecą naturę, wszak ...ladonna mobile (kobieta zmienną jest ). Poetka odsłania przed męskimi osobnikami kobiece pragnienia, oczekiwania, delikatnie podpowiada i poprzez dotyk (tak często w tomie, w różnych konfiguracjach, przywoływany) prowadzi do najbardziej erogennego narządu, którym jest... umysł. Umysł kobiety i mężczyzny, ale wystarczy go... dotknąć zaledwie, by: „ rwać szaty damy z dziwki żądz...”
Wszyscy literaci piszą od zawsze o tym samym, ale nie każdy potrafi, jak Jendrzejewska, nazywając rzeczy po imieniu, tak widzieć ( kobiety też są wzrokowcami, jak się okazuje), tak dostrzegać i zapisać tak, by stały się wierszem. Wierszem, który czyta się wiele razy, a za każdym odkrywa coś nowego i niepowtarzalnego zaklętego w magię mężczyzny i kobiety, w ...dotyk. (L.P)

Zapowiedź spotkania poetyckiego w bibliotece wojewódzkiej

Zapowiedź spotkania poetyckiego w bibliotece wojewódzkiej
Nigdy nie zapomnę tego spotkania autorskiego. Minus 20 stopni, trzy szampany zamarzły w bagażniku, a na sali w Bibliotece Wojewódzkiej co chwila dostawiano krzesła, Przybyła prawie setka ludzi. Nadkomplet, niesamowite!

KSIEGARNIA LITERACKA "Autor" poleca

KSIEGARNIA  LITERACKA "Autor" poleca
Opracowanie: Marta Gracz

Polecam wydawnictwo!