pokaz przedpremierowy, 25.01.2017
Dzięki wygranej w Konkursie na Fb (podwójne zaproszenie) wybrałam się
z Osobą Towarzyszącą na zapowiadany film. Kino HELIOS przygotowało
poczęstunek, wina, czerwony goździk (duch epoki Wisłockiej) dla każdej
pani i czerwone baloniki oraz… czerwony dywan.
Miło było spotkać na nim
znajome osoby, choć de facto był przeznaczony dla ekipy filmowej, której
publika przed projekcją się nie doczekała.
Przyznaję uczciwie, że poszłam na ten film z tzw. czystej ciekawości, nie czytając wcześniej żadnych recenzji i rekomendacji. Dobrze znam książkę Michaliny Wisłockiej "Sztuka kochania" (mam stary, sfatygowany egzemplarz; WTEDY TO BYŁ HIT !!!), a także jej obszerną autobiografię, dlatego idąc do kina, byłam zwyczajnie ciekawa, jak ten film został zrobiony i jaki zamysł odbiorczy mu towarzyszył.
Po projekcji, na którą przyszło wielu ludzi (sala była pełna), reżyser - Sadowska, Boczarska i inni twórcy filmu, czekali na pytania z sali i próbowali na nie odpowiadać. Odpowiedzi były dość enigmatyczne, ale towarzyszył im pełen zachwyt nad zrealizowanym dziełem.
Przyznaję uczciwie, że poszłam na ten film z tzw. czystej ciekawości, nie czytając wcześniej żadnych recenzji i rekomendacji. Dobrze znam książkę Michaliny Wisłockiej "Sztuka kochania" (mam stary, sfatygowany egzemplarz; WTEDY TO BYŁ HIT !!!), a także jej obszerną autobiografię, dlatego idąc do kina, byłam zwyczajnie ciekawa, jak ten film został zrobiony i jaki zamysł odbiorczy mu towarzyszył.
Po projekcji, na którą przyszło wielu ludzi (sala była pełna), reżyser - Sadowska, Boczarska i inni twórcy filmu, czekali na pytania z sali i próbowali na nie odpowiadać. Odpowiedzi były dość enigmatyczne, ale towarzyszył im pełen zachwyt nad zrealizowanym dziełem.
Na moje pytanie, dla jakiego widza film powstał i co miał mu przekazać, nie otrzymałam w zasadzie odpowiedzi, poza słowami Sadowskiej, że zrobiła film... o miłości i coś tam jeszcze wspomniała o edukacji seksualnej.
Dla mnie to nie jest film o miłości, ani o edukacji seksualnej, a sama Wisłocka w kreacji Boczarskiej i owszem, wypadła, że tak powiem, poprawnie, ale kompletnie BEZ PAZURA, który pani doktor Michalina miała i którego to nie skrywała w życiu i we wspomnieniach o sobie, a którą to starała się odegrać młoda i ładna Boczarska z pięknym ciałem, dobrze pokazanym w kilku scenach erotycznych.
I pewnie te sceny przyciągną do kin młodych ludzi
(i starszych mężczyzn; jeden mówił głośno do realizatorów, że przyjdzie
na ten film kilka razy), bo jak na polskie kino mogą wydawać się
odważne. Czy jednak takie są, mam poważne wątpliwości.
Dla mnie w tym filmie najlepszą kreację aktorską stworzył ERYK LUBOS (aktor z wielkim dorobkiem scenicznym) jako Jurek, żonaty kochanek Michaliny. Choć generalnie za nim nie przepadam, tu muszę powiedzieć, że dał w tej roli z siebie wszystko, nie tylko seksualnie.
Dla mnie w tym filmie najlepszą kreację aktorską stworzył ERYK LUBOS (aktor z wielkim dorobkiem scenicznym) jako Jurek, żonaty kochanek Michaliny. Choć generalnie za nim nie przepadam, tu muszę powiedzieć, że dał w tej roli z siebie wszystko, nie tylko seksualnie.
Film Sadowskiej na pewno zyskał obsadą w epizodach, dobrych, znanych aktorów:
• Borys Szyc jako Krystian
• Karolina Gruszka jako Karolina Siwicka
• Wojciech Mecwaldowski jako Urzędnik Wydziały Kultury KC PZPR
• Danuta Stenka jako Generałowa
• Arkadiusz Jakubik jako Eugeniusz
• Artur Barciś jako cenzor Bolesław
Nie doczekałam na autografy i zdjęcia z ekipą filmową, które były obiecane po konferencji, gdyż po kilku kieliszkach powrót nastąpił miejskim autobusem i miał się odbyć przed kursami nocnymi. Nie żal mi jednak, gdyż zdjęcia z filmu zalewają Internet, a moje tylko potwierdzają obecność w dobrym, bydgoskim kinie HELIOS.
Barbara Jendrzejewska